II Leżajski Bieg Zośki Turosz

Czytając  jeden z numerów magazynu Bieganie w oczy rzucił mi się artykuł: Zofia Turosz – urodziłam się, żeby biegać. Wywiad z 2008 roku, po tej lekturze dokładniej przyjrzałem się osiągnięciom sportowym i życiu Pani Zofii i zaniemówiłem. Czytając o treningu, startach w zawodach i dokonaniach sportowych stanowczo stwierdzam, że ta Pani urodziła się „za wcześnie”. Dla mnie jest żywą legendą biegania, przykładem dla młodych i starych biegaczy jak godnie żyć, by biegać.

W ubiegłym roku kalendarz biegowy nie pozwolił mi wystartować w tym biegu, ale po opowieściach kolegów, którzy brali udział w I edycji, stwierdziłem, że powinienem tam być. Tegoroczna edycja przypadła na czas regeneracji po ciężkim ultra na Węgrzech, ale słowo się rzekło.

Swój start rozpocząłem jak zwykle gdzieś nad ranem. Linia startowa. Strzał, ruszyliśmy. Nagle dwa wąskie korytarze, straszny ścisk, dałem się zablokować. „Gdzie ten cholerny las, o którym mówił Jurek?!…” Próbuję biec, ale nie mogę………. Sygnał budzika wyrywa mnie ze snu. Tradycja, zawsze biegam w noc przed zawodami, ale jeszcze nigdy nie zrezygnowałem z biegu. Pierwszy mój bieg, gdzie jeszcze rano zadawałem sobie pytanie, czy to rozsądna decyzja: start tydzień po 111 km?

Podróż szybka, miła i przyjemna. Na miejscu obsługa w biurze zawodów wzorcowa. Przed biurem stoisko z kawą – super. Podczas rozgrzewki pierwszy raz widzę takie ilości grup biegowych ubranych w swoje barwy klubowe – stalowowolski klub biegacza, jarosławska grupa biegowa, przeworska grupa biegowa, lubaczowska akademia sportu, rzeszowskie gazele i gepardy ….. szok, co to będzie za kilka lat. Przyznam że trochę brakowało mi zielonych koszulek.

Trasa bardzo przyjemna, dobrze oznaczona, a po ostatnim ultra, płaska jak stół i łatwa. Zawsze zastanawiam się podczas biegu na pierwszym i drugim km, obserwując ludzi którzy mnie wyprzedzają czy oni wiedzą, ile jeszcze do mety? No ale każdy ma swoją taktykę. Biegłem spokojne, luźno, czekając na kryzys. I o dziwo nic takiego nie nastąpiło. Czas na mecie 01:00:54 – 6 miejsce open, 1 miejsce w M-40. Pierwsza trójka to koledzy za wschodniej granicy (może by tam zamieszkać na jakiś czas i zobaczyć jaki to ma wpływ na wyniki w bieganiu?).

No i ciekawostka. Po zakończonym biegu można było udać się na stoisko firma Tryumf, która specjalizuje się w produkcji pucharów, statuetek i medali, aby wygrawerować sobie na swoim medalu np. nazwisko i imię, czas biegu, przynależność klubową i miejsce. Za całe 15 zł. Co też uczyniłem. Dla mnie medal wygląda super.

Mietek Jałocha

2zoska1 2zoska2 2zoska3