Orlen Warsaw Marathon okiem Rafała i Maćka

Orlen Warsaw Maraton – Narodowe Święto Biegania. Pod takim hasłem 13 kwietnia odbyła się druga edycja jednego z największych przedsięwzięć biegowych w Polsce. Po udziale w tej imprezie można stwierdzić, że są to do perfekcji przygotowane zawody sportowe dla wszystkich, którzy biegają od lat oraz dla wszystkich którzy zaczynają przygodę z bieganiem. 

10154695_10202084823910636_2008654323_n

Dystanse od 4,6km, poprzez 10km i koronny 42km 195m pozwoliły każdemu wybrać to, co dla niego w danym okresie treningowym najlepsze. W charytatywnym biegu (4,6km) udział wzięło ponad 10 000 osób w tym wiele rodzin z małymi dziećmi i sympatyków biegania oraz pomagania dzieciom niepełnosprawnym. W sumie na wszystkich startach stanęło ponad 30 000 osób.

My – Maciej Karwowski i Rafał Paśko – wybraliśmy dystans maratonu. Było to nieco ponad nasze plany treningowe, ale marketing imprezy zdecydowanie przekonał nas do tego startu. Na całe szczęście wróciliśmy bez głębokich kontuzji, jedynie z mocno obciążonymi nogami, które teraz zasłużenie odpoczywają.

Trasa maratonu wiodła przez ulice oraz peryferia Warszawy i generalnie (poza jednym podbiegiem i stromym zbiegiem) była płaska jak stół. Co dwa kilometry do walki z dystansem zagrzewał zespół rockowy, który dodawał siły i energii do dalszej przygody z maratonem. W każdej dzielnicy były strefy kibica, a na trasie tysiące ludzi dopingowało nas bijąc brawo, machając narodowymi flagami (oprócz Polaków na trasie dopingowali m.in. Japończycy, Finowie) i krzycząc od maratończyków po imieniu. Na numerach startowych mieliśmy wypisane imiona dzięki wcześniejszej rejestracji w systemie zawodów.

Każdy z nas miał inny cel: Maciek poniżej 3.30, a ja aby zmieścić się w 5 godzinach. Prawie się udało, -Maciek zakończył maraton z czasem 3,42,37, ja 5,09,12. Cieszy to, że nie mieliśmy w biegu „ścian” i kryzysów, jedynie to co należy zdecydowanie poprawić to przygotowanie kondycyjne i zastosować więcej racjonalnych, długich wybiegań. Tak nam się przynajmniej wydaje :).

Trzeba przyznać, że byliśmy bardzo „atrakcyjni” na starcie. Koszulki PKB bardzo rzucały się w oczy i co chwilę czuliśmy się oblepieni wzrokiem. Koszulki PKB na prawdę są zauważalne!

Na koniec chcielibyśmy zachęcić do pobiegnięcia w maratonie wszystkich tych, którzy chcą przeżyć biegową przygodę na najwyższym poziomie. Musimy jednak dodać, że jest to dystans bardzo wymagający i odpowiedzialny. Jeśli biegasz treningi mocno powyżej 6min/km to odpuść sobie, bo możesz zrobić sobie krzywdę i nie ukończyć dość drogiego biegu (startowe, dojazd, otoczka), a na dodatek ulec mocnej kontuzji.

Teraz za cel obieramy sobie ultramatraton – czyli danie główne w bieganiu, ale najpierw przystawka: czerwcowy Rzeźniczek 2014. Przygoda z bieganiem trwa… czyli do kolejnego startu!

Karwowski / Paśko